czwartek, 27 września 2012

Przeprowadzka, część 2 - mieszkanie i auto

Mieszkanie


Wynajem mieszkania na miesiąc dla klienta na miesiąc (potem idę już na swoje). Wydaje się proste. Tym bardziej dla osób które z tego żyją. Wydaje się :-)

Na parę tygodni przed przylotem zacząłem rozmowę z firmą przeprowadzkową na temat mieszkania, ale dopiero na tydzień przed lotem dostałem propozycję mieszkania - typowe apartamenty korporacyjne: pół hotel, pół mieszkanie. Miałem dostać mailem jakieś papierki do wypełnienia przed wprowadzeniem się - a jak nie dostanę to skontaktować się z babką od przeprowadzki. Papierów nie dostałem, więc maila wysłałem - w odpowiedzi zobaczyłem tylko autorespondera, że jest poza biurem i wraca jak ja już będę w USA. Super :-). Ale była wskazana inna babka do kontaktu w sprawach pilnych. Mail do niej i czwartek zaczęło się coś w końcu dziać (wylot w poniedziałek rano) - mail o treści "przyjrzę się sprawie". Do piątkowego popołudnia w Polsce nic nie dostałem - trudno - mam to w dupie, idę na imprezę pożegnalną. Przez noc za to przetoczyła się cała armia maili:
  • "Mieszkanie które miałeś mieć jednak jest niedostępne, bo ktoś inny zmienił rezerwację. Mam inne, rezerwuję je bez Twojej zgody bo czasu już mało"
  • "Mieszkanie będzie dostępne dopiero 2 dni po Twoim przylocie więc wysyłam maila do agencji turystycznej żeby Ci zarezerwowali hotel. Albo jak chcesz to zarezerwuj sam a my zwrócimy kasę"
  • od zarządcy mieszkania - upragnione papiery do wypełnienia
  • od agencji turystycznej - maila z propozycją na przelot do USA za parę tygodnii i informację że hotelu bez mojej karty kredytowej nie zarezerwują. WTF? Okazało się że babka wysłała "trochę" złą prośbę do nich
Napisałem do agencji turystycznej żeby to anulowali, sam zarezerwowałem sobie hotel na 2 dni, wypełniłem, wysłałem papiery. Więc wszystko powinno być załatwione i w poniedziałek poleciałem. Siedząc na lotnisku Chicago, wkurzony przez spóźnienie na przesiadkę sprawdzam maila. Widzę 2 maile od firmy wynajmującej - jeden że umowa podpisana i wszystko gotowe, a chwilę potem drugiego - jeszcze raz takie same papiery do podpisania, na dokładnie to samo mieszkanie. Jakby babka z firmy przeprowadzkowej była obok mnie to bym ją udusił. Nie było jej, więc w mailu napisałem co sądzę o ich usługach i "grzecznie" poprosiłem o wyjaśnienie tego. Następnego już dnia dostałem maila że to pomyłka z ich strony, przepraszają i wszystko jest załatwione. 
Potem jeszcze miałem przez 2 dni mailowanie z zarządcą, który 2 razy chciał mi wysyłać klucze FedExem, na co 2 razy odpisywałem że mało czasu na przesyłki więc przyjadę w godzinach biurowych i odbiorę. Przy czym przy po wysłaniu takiej samej odpowiedzi na drugiego maila ("kurier nie zdąży, odbiorę osobiście") dostałem wiadomość, że już rozmawialiśmy na ten temat. A poprzedni mail jak kamień w wodę, zero odpowiedzi. WTF? Jednak był plus: babka zaczęła w końcu odpowiadać na maile, więc się dogadaliśmy i dzisiaj podjąłem próbę wprowadzenia się do mieszkania. Udało się, choć wchodząc do środka spotkałem gościa który własnie wychodził po wymienieniu zepsutej mikrofalówki i był wielce zdziwiony - miał informację że dopiero za miesiąc ktoś się wprowadzi i wymianę chciał zrobić jutro, ale coś mu się odwidziało :-).

Sam apartament jest bardzo fajny, zaraz obok Stanfordu w Palo Alto. Osiedle to kompleks bloczków korporacyjnych z takimi mieszkaniami. Miejsce jest drogie, ale pełne - ludzi stać na to - dzisiaj w garażu mojego budynku, z rzucających się w oczy aut, stało Ferrari, Porsche i parę Lexusów :-).

Przełączniki w widzie trochę z innego wieku :-)
Domofon też ;-)







Widok z balkonu

Auto


Tu jedna przygoda tylko, ale w końcu jakaś miła. Miałem w wypożyczalni zarezerwowane auto z klasy ekonomicznych. Ale jak się okazało na parkingu - skończyły się już takie (byłem tam zdrowo w okolicach północy) więc mogłem wybrać co chcę z tego co im zostało - było parę Vanów, SUVów i on:



Nowiutki Dodge Charger (przejechane 800 mil) w cenie auta economy. No nic, trudno, jakoś to przeżyje ;-).

Podsumowanie

To chyba tyle przygód jeśli chodzi o pierwszą przeprowadzkę. Opisy były długie i szczegółowe (momentami pewnie za bardzo), ale chciałem pokazać że syf, zamieszanie i niekompetencja to wcale nie jest polska specjalność :-).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz