Rok temu o tej porze moje CV czekało w systemie na rekrutera...
A teraz, ostatnią niedziele w roku spędziłem ze znajomymi w Discovery Kingdom w Vallejo (~40min jazdy na północ od SF) - jedno z wesołych miasteczek sieci Fix Flags.
Było tłoczno (długi weekend), ale całe szczęście masa ludzi spędziła chyba większą część dnia stojąc w kolejce po zniżkę na całoroczny karnet na przyszły rok (kolejka ciągnęła się przez sporą część parku). Nie narzekaliśmy jednak na to - oznaczało to mniejsze kolejki na jazdy, choć i tak średnio trzeba było czekać po 1h w każdej kolejce...
|
Medusa - jeden z fajniejszych rollercoasterów |
|
Kong - siedzenia podwieszone od góry, więc pod stopami nie ma nic. Facet obsługujący kolejkę miał też niezłe poczucie humoru, na chwilę przed startem każdej jazdy rzucał teksty w stylu: "I think it's a good time to think about a final destination... it's such a good movie" :-) |
|
Aha, na tej jeździe miałem miejsce w pierwszym rzędzie, więc nic ani nikt nie zasłaniał widoku.
Wrażenia super, szczególnie na pętlach :-) |
|
Superman Ultimate Flight - jeden ze "straszniejszych" według mnie.
Wózek jest rozpędzany wahadłowo, więc pewne sekcje przejeżdża się parę razy.
I do tego baaardzo wolny obrót na szczycie wzdłuż osi...
W jednej z jazd przed nami można było obserwować w trakcie niego lot telefonu komórkowego 50m w dół :-).
Przed przejażdżkami lepiej zasunąć wszystkie kieszenie, albo zostawić rzeczy na dole. |
Dla zainteresowanych - znalezione w necie filmik z jazd (nagrywanie samemu nie jest dozwolone, ze względów bezpieczeństwa - wydaje mi się że większość tych filmków nie jest do końca legalna... :-) )
Polecam :-).
Cały park to rodzinne miejsce, gdzie oprócz paru ostrych przejażdżek, większość miejsc nadaje się do zabrania 5 latka. Np. pokazy delfinów.
|
Surfing na delfinie |
|
Skoków było dużo. Chlapania też - pierwsze rzędy w całości przemoczone |
|
Delfiny uwielbiają zabawy z piłkami - po pokazie dalej się bawiły pozostawionymi w basenie. |
PS. Vallejo w którym jest park, to jedno z bardziej niebezpiecznych miasteczek w okolicy. Ale nie przebija Oakland (miasto na wysokości SF, po drugiej stronie zatoki). Jedząc stejka w drodze powrotnej na telewizorach za barem mogliśmy oglądać reportaż o kolejnym morderstwie. Średnio jedno co 3 dni w mieście liczącym nieco poniżej 400tys mieszkańców...
Dzicz, po prostu dzicz!
OdpowiedzUsuńTo nie jest zwykła dzicz - to dziki zachód!
Usuń