niedziela, 10 marca 2013

Różności

Parę różnych zebranych rzeczy

Chińki nowy rok w SF


Parę tygodni temu dość przypadkowo trawiłem na paradę z jego okazji.









Jest głośno ;-)

Turniej beer-ponga


W firmie mamy specjalny Beer pong alley - dość regularnie odbywają się tam turnieje. Ze znajomym wzięliśmy ostatnio udział - udało się nam dojść do drugiej rundy, ale tyle szczęścia początkującego. Było piwo, ale niestety Coors Light - mówiąc w prost z dupy (light nie oznacza małej zawartości alkoholu, ale małą ilość kalorii...) - typowe piwo jeśli myśli się o amerykański sikaczu.
Sama gra jest ok, ogólne zasady proste - trzeba trafić piłeczką do kubka drużyny przeciwnej - wtedy oni wypijają zawartość kubka a Ty rzucasz dalej - jak nie, to zmiana. Ale szczegółowych zasad tyle ile grających: czy można próbować wyciągać piłeczkę zanim dotknie piwa w kubku, czy zostawia się kubki, czy można robić przetasowania, czy ma się "celebrity shot", etc. Do tego, w końcowym stanie gry, gdy rozgrywka robi się zacięta potrzebni są sędziowie od łokci ;-) (rzucając piłeczkę łokieć nie może przekroczyć krawędzi stołu).

Specjalne stoły, oczywiście z logiem ;-)

SFO

SFO jest bardzo ruchliwym lotniskiem, ale jest też bardzo fajnie położone.

Pasy startowe są zbudowane na zatoce - fajnie to wygląda zarówno z zewnątrz (na zdjęciu na horyzoncie widać samolot tuż przed przyziemieniem) ale jeszcze fajniej z środka - ostatnią 1-2 minutę lotu powoli zbliżasz się do wody a ziemia się pojawia dopiero z pasem startowym. Polecam osobom które boją się latać :-)


U góry automatyczna kolejka - jeździ między terminalami i parkingami. W pełni  zautomatyzowana - osoby kierującej brak.

Dla zobrazowania ruchu na lotnisku - 2 min i 2 samoloty wystartowały. A widok 2 samolotów podchodzących do lądowania w odstępie 30s to nic niezwykłego. To nie Balice ;-).


Rozwalanie

W zeszły weekend udało mi się zaliczyć wywrotkę na rowerze - wstałem i pojechałem dalej. Po jakiś kolejnych 10km, gdy byłem już parę metrów od końca przejażdżki - urwały mi się przerzutki z tyłu (na plus jest to, że jechałem wolno i nie kręciły się w szprychy) - urwało się mocowanie - upadek miałem na przerzutki, więc nic dziwnego. Rower od poniedziałku siedzi w warsztacie na campusie - w piątek już był naprawiony, ale jeszcze w poniedziałek regulacja i wróci do mnie.


Rower całe szczęście wybrał "najlepszy" okres na rozwalanie się - akurat w tym tygodniu miałem dyżur oncall w pracy więc i tak nic większego na weekend nie planowałem.
Do tego udało mi się jeszcze rozwalić ekran w telefonie - dobry tydzień ;-).

Dolina krzemowa

Porschestrasse z prawdziwym Porsche doliny krzemowej  :-)
Garaż HP - uznaje się go za miejsce narodzin doliny krzemowej. W latach 30 w nim założono HP. http://en.wikipedia.org/wiki/HP_Garage

Inne

Reklamy - Jest ich duużo więcej niż w Polsce. Ale np. słuchając radia można dojść do wniosku, że najważniejsze problemy z jakimi ma się do czynienia tutaj to sekret na zarabianie pieniędzy, budowanie historii kredytowej i materace ;-).

Bardzo dużo rzeczy do jedzenia czy picia, po których się tego nie spodziewam, jest tutaj słodkie, tłuste albo z innymi wynalazkami - nie cierpię tego... Np. problem jest znaleźć paluszki, albo precle, takie jak w Polsce. Są w jogurcie (oczywiście mega słodkie wtedy) z serem, z jakimiś innymi wynalazkami, ale takie proste, słone i tyle - jest problem. Lubią tutaj dodawać dużo wszystkiego do wszystkiego - pewnego dnia w pracy na kolację można było znaleźć "Polish zapiekanka" - od razu przypomniał się Kazimierz od 2 nad ranem ;-). Ideę mieli dobrą, albo zamiast zwykłej buły z pieczarkami i serem, dodali jeszcze do tego papryki, pomidora, ogórka, salami, etc - dodatki były grubsze od bułki. 

Amazon i sprzedaż wysyłkowa to potęga tutaj. Niezliczoną ilość rzeczy już kupowałem na Amazonie - od rzutnika, przez aparat po kufle do piwa i sztućce. Wygodnie i tanio (działają na minimalnej marży). Ale czasem mnie dziwią - jedno zamówienie, 7 rzeczy - dostałem 5 paczek (bo z różnych magazynów), 4 różnymi firmami kurierskimi - pewnie tak taniej.

W końcu zrobiłem prawko (sam egzamin prosty, ale czepiają się o pierdoły strasznie). No i jak to na świecie wszędzie - egzamin nie ma nic wspólnego z rzeczywistością - np. miałem zaznaczony mały błąd bo nie zacząłem sygnalizować manewru na ileś tam metrów przed rozpoczęciem zmiany pasa. W praktyce - znaleźć kogoś kto tutaj w ogóle włącza kierunkowskaz przy zmianie pasa to wyzwanie... I ciekawe jest to uczucie gdy na egzamin podjeżdża się swoim samochodem (ośrodek egzaminacyjny nie ma aut). Swoim w moim wypadku znaczy wynajętym, ale wystarczająco blisko ;-).
Fajnie w końcu mieć lokalny dokument - nie muszę już ze sobą nosić paszportu jak chce iść na piwo :-). Prawko przysyłają pocztą - dołączona jest kartka A4 na której większość miejsca poświęcona jest prowadzeniu po pijaku, tabelka jak trzeźwy jesteś po ilu drinkach, etc.

USA (a w szczególności dolina krzemowa) żyje internetem i wszystkimi nowinkami technicznymi jakie są tutaj. Każdy urząd, sklep, stoisko z bielizną ma w reklamach "Follow us on Facebook/Twitter". W telewizji są reklamy gier, serwisów internetowych, programów komputerowych. W Polsce pewnie też tak będzie niedługo.

No comments ;-)

1 komentarz:

  1. To chyba mamy kolejny zarejestrowany atak na rowerzyste ? ;-) przypadek ? :-P
    Nie dziwie się ze przerzutki poszły, prawidziwe muszą być kewlarowe, koła tak samo, tylko kewlar :-P
    Jak coś to mogę Cię skontaktować z kolegą-rowerzystą - specem od kewlaru :-D

    Co do telefonu to tylko Nokia 3310 w wersji sport dla bokserów i rugbistów...

    Słone paluszki albo precle na słodko? - mówisz Amerykanie lubują się w świnkach morskich - ani to świnka ani to morska :)

    PS.: Tutaj masz koszerne precle: http://www.amazon.com/Osem-Salted-Pretzel-14-1-Ounce-Packages/dp/B000S6AHF4/ref=sr_1_2?s=grocery&ie=UTF8&qid=1363032137&sr=1-2&keywords=osem+pretzel całkiem niezłe choć osobiście wolę lajkonika :)

    OdpowiedzUsuń